Dlaczego strach przed porażką jest Twoim najlepszym sprzymierzeńcem?

W powszechnej opinii strach przed porażką jest jedynym z czynników wpływających na to, że nie odnosimy sukcesu, nie chcemy zmiany. Zgadzam się z tym, ale nie do końca. Bo wiesz, ten lęk można pozytywnie wykorzystać w drodze na szczyt. Jako motywator.



Spis treści:

Dorota się boi 

Strach nie ma wielkich oczu?

Jak przekuć lęk w siłę?

Nadal się boję i jak mam sobie z tym poradzić?

Zrób test 



Co Ci przychodzi do głowy po tym, jak przeczytałeś/przeczytałaś wstępniak do tego artykułu? Strach ma wielkie oczy? No właśnie o takie skojarzenie mi chodziło, ponieważ czasami produkujemy we własnych umysłach dziwne scenariusze, które, o ile można nazwać je prawdopodobnymi, powodują, że nie sięgamy po to, o czym marzymy.  O tym dzisiaj przeczytasz.

droga

Dorota się boi 

Na samym początku opowiem Ci o Dorocie. Dorota ma dar do uczenia się języków, zna ich pięć. Do tego bardzo lubi kulturę krajów skandynawskich. Jednak za swoje miejsce na ziemi obrała sobie Finlandię (takie małe wyjaśnienie: ten kraj znajduje się na na Półwyspie Skandynawskim, jednak do grupy tak zwanych krajów skandynawskich nie należy ze względu na pochodzenie języka). Podoba jej się kultura, krajobrazy, podejście ludzi do spraw związanych z naturą i ekologią, a także status  ekonomiczny kraju. Poza tym w Finlandii szkoły są najlepsze, a ona jako nauczycielka wreszcie czułaby się doceniona za swoją ciężką pracę wkładania wiedzy w głowy swoich uczniów.

Była już kilka razy na wycieczkach do Helsinek, Tampere i Turku. Wie, jak mieszkają ludzie, jak znaleźć pracę, zna już trochę język. W trakcie jednej z wizyt w tym północnoeuropejskim kraju zapisała się zresztą na kurs językowy na uniwersytet i po pierwszym dniu…otrzymała propozycję objęcia posady w fundacji promującej przedsiębiorczość wśród emigrantów. Akurat szukano kogoś, kto znałby kulturę i języki krajów Europy Centralnej. W sam raz dla niej! Wreszcie mogłaby zrobić coś sensownego w pracy, zmienić środowisko, które nie za bardzo jej leży, ale też pomagać innym i mieć z tego nie tylko satysfakcję, ale również profity ekonomiczne.

Jak widzisz, same plusy. Ale Dorota nie zdecydowała się na przyjęcie tej propozycji, ponieważ się bała. Przestraszyła się tego, że musiałaby niemalże natychmiast wracać do Polski, żeby uporządkować swoje sprawy: złożyć wypowiedzenie w szkole, w której uczyła, sprzedać mieszkanie, zgromadzić wszystkie niezbędne dokumenty dla nowego pracodawcy, obkupić się w jakieś fajne ciuchy i załatwić wszystkie inne rzeczy, które trzeba zrobić zanim wybierzesz się na zarobek do innego państwa.

Nie jest to nie wiadomo, jak trudne zadanie, ale naszą główną bohaterkę niestety przerosło. Kiedy rozmawiałam z nią na ten temat, odpowiedziała mi, że najważniejszą przyczyną takiej decyzji jest to, że boi się zmienić miejsce zamieszkania. To bardzo duża zmiana, a jej konsekwencje mogą mieć spory wpływ na jej dalsze życie. Szczególnie, że Dorota pojechałaby tam sama, ze znajomością języka mocno naciąganą na początek poziomu średnio zaawansowanego, a byłaby tam bez rodziny i znajomych. Na mój argument, że wkrótce z pewnością poznałaby kogoś, pewnie też osoby z fundacji mogłyby jej pomóc, jedynie się uśmiechała. Ona po prostu utwierdziła się w przekonaniu, że lepiej jest zostać na starych, ale znajomych, śmieciach, że nie chciała myśleć o jakiejkolwiek zmianie. I to mimo tego, że była przekonana, że wyjazd do Finlandii to byłaby przygoda jej życia. Zaparła się w swojej decyzji, a Zwątpień – członek grupy znanej jako Gang Słomy – jeszcze ją w tym utwierdził. 

zwątpień

Strach nie ma wielkich oczu?

Strach jest wrodzoną reakcją na niebezpieczeństwo. Jest to funkcja, która wynika z ewolucji człowieka, takim sygnałem, że o kurcze! teraz dzieje się coś, czego konsekwencje mogą nie być dla Ciebie za fajne, więc lepiej uciekaj. Gdybyś go nie odczuwał, nie mógłbyś uchronić się przed utratą życia lub zdrowia. W przypadkach, kiedy stawką jest czyjeś życie, takie odczucie jak najbardziej ma swoje uzasadnienie. Problem ze strachem pojawia się jednak w czasach nam współczesnych, kiedy ludzie podobne odczucie zagrożenia przypisują wydarzeniom mającym znacznie mniejszą wagę. Chodzi mi tutaj na przykład o wystąpienia publiczne albo przeprowadzkę do innego kraju, tak jak w przypadku Doroty. Efekt tego jest taki, że zarówno ciało, jak i mózg reagują tak, jakby zamiast grupki słuchaczy lub nowego mieszkania na drodze tych ludzi pojawił się tygrys-ludojad. 

Dla naszego organizmu sprawa jest prosta: pojawia się zagrożenie, a reakcja walki lub ucieczki rozpoczyna się. Z tego powodu pojawiają się takie objawy strachu, jak:

  • suchość w ustach,
  • nudności lub nieprzyjemne uczucie motyli w brzuchu, a nawet reakcje ze strony układu metabolicznego,
  • bóle lub zawroty głowy,
  • poczucie zdezorientowania.

No, ale pewnie zaraz zapytasz o to, skąd w ogóle pojawia się taka reakcja. Jedna z teorii głosi, że rozwijamy reakcję strachu na określone przedmioty w trakcie procesu uczenia się. W praktyce może to wyglądać tak, że jako dziecko głaskałeś psa, któremu Twoje pieszczoty nie za bardzo odpowiadały. I postanowił Ci to zakomunikować w niezbyt wyrafinowany sposób, gryząc Cię dosyć dotkliwie. Tak właśnie mogłeś wytworzyć w sobie lęk przed psami. Czasem jednak do powstania takiej reakcji nie jest potrzebne nawet takie negatywne zdarzenie, ale sama obserwacja bliskich Ci osób i ich reakcji. Wystarczy, że będziesz świadkiem przykrych konsekwencji określonych zachowań.

Musisz także pamiętać, że działanie współczesnego świata niejako opiera się na wzbudzaniu lęku. Spróbuj obejrzeć dowolne wydanie informacji i policzyć, ile materiałów emitowanych tylko jednego dnia ma za zadanie podnieść nas na duchu. Jeden, dwa? W dodatku nie są to najważniejsze tematy.

Jak przekuć lęk w siłę?

Odpowiedź na powyższe pytanie nie jest prosta, ale myślę, że ciekawym sposobem na zmianę lęku w siłę może być próba zmiany myślenia na temat czekających Cię możliwości. Zastanów się nad tym, co by się wydarzyło, gdybyś możliwości podjęcia współpracy z naprawdę grubą rybą potraktował/potraktowała nie jako zagrożenie (nie dam sobie rady, oni poznają się na mnie i odrzucą od razu, bo nie stoją za mną tuzy biznesu, itp.), ale wyzwanie. Czyli próbę wyrwania się ze swojej strefy komfortu.

Chciałabym zwrócić Twoją uwagę na pewien przykład, tak zwany „z życia”. Kiedyś przeczytałam książkę Briana Tracy na temat sprzedaży (to chyba była „Psychologia sprzedaży”, ale nie dam sobie za to ręki uciąć), w której autor opisał historię pewnego bardzo zdolnego sprzedawcy. Był to chłopak, dla którego była to pierwsza praca. Z tego powodu chciał się on wykazać przed szefami i…bardzo dobrze mu to szło. Efekt jego starań był taki, że bardzo szybko awansował, wraz z promocją pojawiły się większe pieniądze, prestiż, ale też i odpowiedzialność. Teoretycznie dobrze, w końcu jest to naturalna kolej rzeczy. Jednak chłopak nie był na to gotowy, ponieważ wyjście z własnej strefy komfortu powodowało w nim taki paraliż, że szybko każdy dzień pracy kończył przychodząc do domu i chowając się pod kołdrą. W takiej pozycji czuł się bezpiecznie, nie odczuwał ciążącej na nim presji. 

Uff, Zwątpień ma długie łapki, nie sądzisz? Kłopot w tym, że jeśli ktoś się już w nie dostanie, ma spore trudności, żeby dostrzec złośliwe działanie ich właściciela. I brnie w niewłaściwe decyzje, brak spełnienia i poczucia zadowolenia ze swoich uczynków. Słabo, nie?

A teraz wyobraź sobie, że ten sam młody człowiek trafił na kogoś, kto powiedziałby mu: „spróbuj potraktować swoją sytuację jak wyzwanie – potestuj, zobacz, co się stanie”. Jak myślisz, co stałoby się, gdyby pozostawił sobie nieco miejsca na niepewność, na błąd lub nie do końca z góry ustalone zachowanie w obliczu scenariusza, którego nie można do końca przewidzieć? Czy wyniósłby z tego naukę na przyszłość? Doświadczenie?

I teraz moje pytanie do Ciebie: dlaczego by nie odwrócić trendu uczenia się lęku? Skoro możesz nauczyć się odczuwać strach w pewnych niewygodnych dla Ciebie sytuacjach to równie dobrze możesz nauczyć się je oswoić. Tylko wiesz, do tego trzeba odwagi i nabywania doświadczenia. Z tego powodu zachęcam Cię, żebyś spróbował/spróbowała spojrzeć na to, co Cię czeka właśnie z punktu widzenia zdobywania doświadczenia. Bo może okazać się, że sytuacja, która do tej pory spędzała Ci sen z powiek może być całkiem zwyczajna, a nawet przynosić Ci przyjemność.

Nadal się boję i jak mam sobie z tym poradzić? 

Załóżmy jednak, że jesteś z grupy opornych i tak prosty sposób jak autosugestia do Ciebie nie przemawia. Zaproponuję Ci inny sposób, również oparty na wspomnianej przeze mnie jakiś czas temu teorii. Głosi ona, że strachu możemy nauczyć się podpatrując zachowania innych. Skoro oni się obawiali, przeszli trudną drogę pokonywania własnych lęków, a jednak osiągnęli to, co chcieli. Jestem pewna, że w Twoim otoczeniu są ludzie, którzy są w stanie podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem. A może będziesz mieć okazję współpracy z mentorem, który nie tylko podzieli się z Tobą wiedzą merytoryczną, ale także wspomoże Cię w pokonywaniu trudności i zapewni, że to, co właśnie robisz, mimo że bolesne i uwierające jak cholera, jest dla Ciebie dobre. Wsparcie jest ważne, więc jeśli możesz sobie na nie pozwolić, przyjmij je.

Chciałabym Ci napisać jedną ważną rzecz. Czasem będziesz mieć momenty, w których będziesz próbował/próbowała powrócić na stare tory. Takie zachowanie wyda Ci się bardziej naturalne, bezpieczne. Ale nie pozwól, żeby dawne myślenie Cię zdominowało. Przemyśl sprawę, zrób sobie listę za i przeciw. I dopiero podejmij decyzję, czy lepiej wycofać się, ponieważ przedsięwzięcie będzie Cię kosztować zbyt wiele, czy może jednak warto podjąć trud. Mnie taka praktyka się sprawdza, dlatego zachęcam do wypróbowania.

Czy to Cię przekonuje? Jeśli nie, to mam dla Ciebie kolejną historię. A właściwie cytat. Niedawno czytałam książkę Dagmary Gmitrzak „Trening jaguara”. Tam napisano, że jeśli zaczynamy sabotować własny rozwój i kurczowo trzymamy się strefy komfortu to możemy skończyć z depresją. Dlaczego? Ponieważ strefa komfortu daje nam poczucie bezpieczeństwa, to niezaprzeczalne. Ale może równie dobrze stać się więzieniem, które stworzymy sobie sami. A jesteśmy tutaj po to, aby się rozwijać. Jaki efekt wywołują w Tobie te słowa? Na mnie piorunujący. Dlatego nie rób sobie tego i nie ograniczaj się jedynie do tego, co jest Ci dobrze znane. Być może, wbrew obiegowej opinii, kwiaty po drugiej stronie płotu rzeczywiście piękniej pachną. 

Jest taka technika, nazywa się ona „bój się i działaj”. Obiło Ci się o uszy? Polega ona na tym, że działamy pomimo naszych lęków. Zobrazuję Ci to przykładem. Nie lubię rozmawiać przez telefon (serio, mam tak po kilku latach odbierania telefonu na akord w call center). Nie cierpię tego do tego stopnia, że bardzo często zamiast zadzwonić gdzieś i po prostu uzyskać potrzebne mi informacje, wolę przejechać się przez pół miasta po to, aby wypytać się osobiście. O dziwo, komunikatory internetowe nie sprawiają mi problemu. Ale moja praca polega na tym, że muszę rozmawiać z ludźmi, więc nabrałam doświadczenia w telefonowaniu w taki sposób, żeby czynność ta nie sprawiała mi nadmiernego kłopotu, ale również żeby mój rozmówca nie poczuł się źle z powodu tego, że staram się odbywać rozmowy najkrótsze jak to możliwe. I zdarza mi się, że od czasu do czasu pojawia się takie połączenie, przed wykonaniem którego odczuwam lęk, ale stosuję właśnie tę zasadę i to działa. Dzwonię, słyszę miły głos w słuchawce, odprężam się i rozmawiam normalnie. Czasem nawet długo!

Wydaje mi się, że kluczem do rozwiązania Twojego problemu jest akceptacja. Powinieneś przejść do porządku dziennego nad swoimi obawami, ponieważ to pozwoli Ci przygotować się na to, że w pewnym momencie życia zadzieją się rzeczy, które mogą wywołać u Ciebie obawy. Nie każę Ci rzucać się na głęboką wodę, o nie. Może lepiej jeśli przyjmiesz metodę małych kroków, która pozwoli stopniowo oswajać to, co musisz wykonać. Akceptacja to także otwartość na zmiany i przyzwolenie na to, że będziesz się rozwijać, pomimo to że w jakimś momencie gdzieś tam pojawi się lęk.

Co możesz zrobić, żeby oswoić swój lęk? Skorzystaj z poniższych sposobów:

  • zmień obiekt rozmyślań – czyli przestań zamartwiać się tym, jak straszna jest rzecz, którą musisz wykonać.
  • uwolnij się od napięć – wykorzystaj metodę relaksacji, która działa w Twoim przypadku, np. joga, spacer, słuchanie muzyki, itp.
  • porzuć swój perfekcjonizm – to on narzuca Ci brak elastyczności i blokuje potencjał. Jeśli od czasu do czasu nie zrobisz czegoś na poziomie hiper-super to świat się nie zawali.

No właśnie skoro o tym mowa to chciałabym teraz zaprosić Cię do małego testu. Właśnie teraz, bez zastanawiania się.

Zrób test 

Do tej pory czytałeś/czytałaś o tym, w jaki sposób dobrze jest przekuć swój strach przed porażką w siłę, która będzie Cię napędzać do działania. Ale to wszystko to, jak na razie, dla Ciebie czysta teoria. Dlatego właśnie teraz, w tym momencie, chciałabym zaproponować Ci przeprowadzenie małego eksperymentu. Bo wiesz, możesz wierzyć mi na słowo lub nie, że zmiany da się przeprowadzić, ale jeśli nie przekonasz się o tym sam/sama na własnej skórze, nie będziesz wiedzieć, z czym to się je. Dlatego przystąp do małego testu. Instrukcja postępowania jest bardzo prosta i znajduje się poniżej.

  1. Wybierz projekt testowy. Jeśli obawiasz się jego wagi, postaw na coś mniej spektakularnego, ale jednak coś, co sprawi, że będziesz widzieć efekty swojego działania.
  2. Opracuj strategię działania w przypadku projektu, w którym zakładasz swoje uczestnictwo na zasadzie należytej staranności. Czyli nie ma w nim miejsca na ulepszanie doskonałego, wodotrysków i efektów 3D w prezentacjach, tylko na to, co jest rzeczywiście potrzebne.
  3. Jeśli boisz się, że jednak przesadzisz i te nadprogramowe elementy włączysz w strategię minimum, skonsultuj się z kimś, kto zna się na dziedzinie, w której się obracasz.
  4. Wykonaj projekt i go przedstaw.
  5. Teraz jest pora na refleksję. Zastanów się, ile wysiłku, czasu, pieniędzy zaoszczędziłeś/zaoszczędziłaś na takim działaniu i jak się z tym czujesz. 

To tyle. I na sam koniec muszę napisać Ci, że być może droga w przekuwaniu strachu na siłę może nie okazać się prosta. Będzie Cię kusić, żeby pozmieniać, poustawiać, pododawać, itp., ale zawsze wtedy zastanów się, czy jest to element, który jest niezbędny do tego, aby Twoi odbiorcy zrozumieli  to, co chcesz im przekazać. Nie? To nie szalej, wystarczy to, co już masz!

Trzymam za Ciebie kciuki!

Ania